W piątek, 3 marca br., w Miejskim Domu Kultury w Andrychowie odbyło się uroczyste otwarcie Wystawy malarstwa na szkle „Sercem malowane” Zbigniewa Micherdzińskiego.
Zbigniew Micherdziński od 45 lat pracuje w Regionalnym Ośrodku Kultury w Bielsku-Białej, w tym od 33 lat zajmuje się Galerią Sztuki ROK-u. Obserwując jego dokonania trudno nie zauważyć jego talentów artystycznych (malarstwo na szkle, rysunek, ceramika, rzeźba, grafika) oraz organizacyjnych (ogromna liczba zrealizowanych krajowych i międzynarodowych projektów, wystaw, konkursów, przeglądów i plenerów). Po przejściu na emeryturę postanowił, że malarstwo na szkle będzie jego polem artystycznej ekspresji. „Sercem malowane” to prezentacja siedemdziesięciu obrazów z trzech cykli: „Od Świętego Mikołaja do Trzech Króli”, „Madonny i Anioły” oraz „Święci”.
O muzyczny wystrój wernisażu zadbała kapela Ludowego Zespołu Pieśni i Tańca „Andrychów”, wypełniając przestrzeń holu MDK żywiołowymi polkami i oberkami. Dziękujemy! Przedstawienia dorobku artystycznego i postaci twórcy dokonała Anna Płonka. Z udostępnionych informacji wynikało wprost, że Zbigniew Micherdziński to artysta w pełnym tego słowa znaczeniu. Wszechstronny, doświadczony, potrafiący dzielić się swoją wiedzą – jednocześnie nadal pełen pasji i zapału do tworzenia nowych projektów. Aktywny obserwator życia, umiejący znaleźć w otaczającej nas rzeczywistości piękno…
Korzystając z okazji przeprowadziliśmy krótki wywiad przybliżający jego postać:
Skąd we mnie pasja tworzenia? Jeszcze w szkole podstawowej rodzice zaprowadzili mnie na zajęcia do młodzieżowego Domu Kultury w Żywcu. Instruktorem był niezwykły Karol Gołek – absolwent zakopiańskiego Kenara. To właśnie on nauczył mnie malować na szkle, uczył rzeźby, ceramiki, sprawił, że brałem udział w wielu konkursach w kraju i za granicą, zdobywałem nagrody. Przyszła szkoła średnia. Porzuciłem twórczość. Potem studia, praca, dom, rodzina. Zaczęła się moja praca w Domu Kultury (1975 r.). Wtedy też powróciło pragnienie tworzenia. W pracy zacząłem zajmować się twórcami. Rzeźbiłem w drewnie, kamieniu, trochę malowałem, również na szkle, była grafika, drzeworyt, linoryt. Praca zawodowa i życie rodzinne nie pozwoliło mi rozwinąć wtedy skrzydeł. W wolnych chwilach coś tworzyłem, były nawet nagrody w konkursach ogólnopolskich, ale generalnie nie mogłem poświęcić twórczości więcej czasu. Dopiero 5 lat temu, po przejściu na emeryturę postanowiłem poświęcić się malarstwu – malarstwu na szkle. Dużo wystawiam. Sprawia mi to olbrzymią przyjemność.
Zawsze starałem się robić coś więcej niż to, co wynikało z mojej pracy zawodowej. Sprawy finansowe też były ważne, ale zarabiałem również w inny sposób. Byłem przewodnikiem górskim, instruktorem. Wtedy były takie czasy, że pracowałem równocześnie w trzech różnych miejscach. Wychodziłem rano o 8.00, wracałem o 20.00. Potrzeba było pieniędzy. Myślę, że wszystko można rozwiązać, nawet brak pieniędzy, tylko trzeba bardzo chcieć. Teraz jestem na emeryturze, ale dalej pracuję w Regionalnym Ośrodku Kultury w Bielsku. Czuję taką potrzebę. Chciałbym jeszcze coś zrobić, pokazać nowych twórców, realizować nowe projekty. W tym roku napisałem dwa duże granty – jeden szczególny – „Aniołowie w kulturze ludowej” gdzie zaplanowałem 20 wydarzeń artystycznych, w tym kilka międzynarodowych, wystawy, konkursy, spotkania. Jedną z gwiazd ma być profesor teologii z Rzymu, wydający książki o tej tematyce.
Nie potrafię spokojnie siedzieć. Sam się sobie dziwię. Mam 71 lat i dzięki Bogu nie czuję tego wieku. Jestem sprawny umysłowo i fizycznie, chce mi się pracować. Zorganizowałem i prowadzę od 33 lat galerię w ROK. Przez ten czas udało nam się zrealizować 400 wystaw… każdą z katalogiem, to naprawdę dużo pracy! Staramy się promować tam artystów najlepszych z najlepszych. Często ludzie nie rozumieją tego, że nie każdy może tam pochwalić się swoją twórczością. Miejsce to stało się swego rodzaju katalizatorem talentu. Tego rodzaju placówki nie są przecież „hurtowniami” sztuki, gdzie każdy może się zaprezentować.
Ogromny postęp i dostęp do materiałów i akcesoriów potrzebnych podczas tworzenia sprawia, że sztuka stała się ogólnodostępna. Malarze w XIX wieku nie mieli tak łatwo jak współcześni artyści. Nie było pędzli, farb, szyb. Pędzle i farby najczęściej robiło się własnoręcznie, to musiała być męka. Obecnie obserwuję duże zainteresowanie twórczością wśród osób starszych. W większości młodzież nastawiona jest konsumpcyjnie do życia, ale na szczęście również wśród nich trafiają się osoby, które mają głębsze zainteresowania, przychodzą na zajęcia, biorą udział w wystawach. Boję się o przyszłość sztuki. Młodzież patrzy na nią przez pryzmat korzyści. Nie można się poddawać, dlatego przedstawiamy im bogatą ofertę rozwoju twórczej drogi, mamy świetnych instruktorów, a kto dokona dobrego wyboru – tylko na tym skorzysta. Nie możemy uzdrowić całego świata.
Jak maluje się na szkle? Dawniej malowano w ten sposób, że wykorzystywano drzeworyty, które były tanie. Podkładano je pod szybę, malowano kontury i wypełniano je farbą. Wszystkie obrazy, które maluję to moje wizje. Oczywiście – malując np. świętych czytam o nich, jak wyglądali, jakie mieli atrybuty, kolory szat i to próbuję pokazać, ale nie jest to tak, że kopiuję istniejące obrazy.
Mój sposób malowania? Pierwsze robię rysunek – najczęściej na papierze śniadaniowym w kuchni. To jest tak, że gdy narysujemy rysunek, musimy wziąć pod uwagę to, że na szkle będzie lustrzanym odbiciem. Rysując na papierze śniadaniowym, czy kalce technicznej – po prostu odwracamy szkic. Prowadzę zajęcia z młodzieżą, dziećmi i dorosłymi, ale najlepiej prowadzi mi się zajęcia z dziećmi w przedszkolu. Oni są mało świadomi tego, co robią. Są szczerzy. Malują jak potrafią. Im człowiek starszy, tym więcej dostrzega błędów – pragnąc zbliżać się do doskonałości. Obrazy na szkle najlepiej malować farbami olejnymi, ale ze względu na czas schnięcia farb trwa to dość długo, stąd też najczęściej używa się farb akrylowych. Konturów nie malujemy piórami, atramentami i tuszami, ponieważ farba akrylowa jest wodorozcieńczalna i rozpuszcza tego rodzaju krawędzie. Malujemy je pisakami olejowymi o dużej trwałości i przyczepności.
Rysunek uproszczony malujemy na papierze, odtłuszczamy szybę – najlepiej płynem do mycia naczyń, kładziemy rysunek pod szkłem i rysujemy kontury za pomocą pisaka. Potem kolejność jest taka – najpierw malujemy najmniejsze elementy. Oko, usta, rumieńce, kosmyki włosów. Malując kolejne, coraz większe powierzchnie staramy się nie wychodzić za kontury. Kontury w malarstwie na szkle są najważniejsze. Tworzą granicę kolorów. Na końcu – po wypełnieniu konturów postaci itp. malujemy tło. Najczęściej w malarstwie na szkle jest ono czarne, ale oczywiście nie jest to reguła. Np. w szkole żywieckiej, czy jeleśniańskiej stosowano białe lub jasnoniebieskie tło. Do malowanych postaci często dodawano ozdoby kwiatowe. Ludzie prości tworzący takie obrazy chcieli, by ich malarstwo było piękne, stąd obrazy, na których byli święci dodatkowo upiększano w wolnych miejscach kwiatami. Kwiaty te dla każdego regionu były inne, miały swoją kolorystykę. Dzięki temu, że obrazy były na szkle, a najczęściej znajdowały się w kurnych chatach, gdzie dym z paleniska wydostawał się również na izbę – aby wyczyścić obrazy wystarczyła mokra szmatka. Tak było do XIX wieku. Potem pojawiły się oleodruki, więc obrazy na szkle poszły w odstawkę.
Są dwie szkoły nakładania koloru na obraz – farba prosto z tubki lub mieszanie farb i uzyskiwanie kolorów pośrednich. Ja stosuję drugą metodę – szybkie nakładanie kolejnej warstwy farby tła powoduje mieszanie się kolorów. Każdy ma jednak własną technikę.
Najlepsi polscy malarze na szkle? Są artyści, jak np. Krzysztof Okoń z Krakowa (również znakomity muzyk). Kontury maluje patykiem, a wypełnianie tła realizuje rękami. Ten sposób jest jeszcze lepszy niż pędzlem. Inni uznani artyści malarstwa na szkle to: Stanisław Wyrtel z Zubrzycy Górnej, Zbigniew Grzywa z Bielska. Oficjalnie za najlepszą polską malarkę na szkle uznawana jest Ewelina Pęksowa. Ja jednak osobiście bardziej podziwiam twórczość Krzysztofa Okonia. Sztuki nie da się klasyfikować, a malarstwo na szkle ma przecież wiele twarzy.
Ze Zbigniewem Micherdzińskim rozmawiał Jarosław Skupień.
Pewnie jeszcze długo mogłaby trwać ta rozmowa, ale inni uczestnicy wernisażu czekali z niecierpliwością w kolejce, by zamienić z artystą parę słów.
Polecamy również rozmowę Marka Nycza ze Zbigniewem Micherdzińskim:
Wystawa „Sercem malowane” Zbigniewa Micherdzińskiego w MDK czynna do 10 kwietnia 2023 r. Zapraszamy w godzinach otwarcia placówki. Wstęp wolny.


























